niedziela, 9 czerwca 2013

Zaginiona w "akcji"

Oj, nie bylo mnie wieki , nie bylo. A dzialo sie wiele, oj dzialo.
Byly gory, wielkie koncerty, wielkie imprezy, wspaniali goscie i mnostwo innych atrakcji.
Takze mam nadzieje, ze moja nieobecnosc jest usprawiedliwiona.
A teraz od poczatku, a bylo to tak:
serdeczna kolezanka zaopiekowala sie dziewczynkami, a rodzice podbijali szczyty Lake District





   Wyprawa byla wspaniala, zdobywalismy szczyty, rozmawialismy, smialismy sie-bardzo przyjemna wycieczka, wielkie emocje i cudowne widoki. Troche sie balam, ze sil zabraknie i nie dam rady, ale nie moglam pokazac zem miekka i szlam do przodu na kolejny szczyt prowadzona przez mojego nigdy nie majacego dosc meza. 
   Nastepnym wspanialym momentem w naszym zyciu "we dwoje" byl koncert kanadyjskiego zespolu Rush w  Sheffield. Swietna muzyka, mnostwo ludzi, cos pieknego, niesamowite przezycie.
   I odwiedziny gosci z Polandu-przybyli w koncu zobaczyc jak my zyjemy. Odwiedziny polaczyly sie z urodzinami dziewczynek. Szczescie , usmiech nie znikal im z ust. Tosia byla w stanie zrezygnowac z prezentu, bo Babcia i Dziadek to najlepszy prezent na swiecie- ale madre te nasze dzieci. Prezenty byly i torty byly, tylko zdjec zabraklo.
Pozniej zwiedzalismy cudowne miejsca, grilowalismy i wygrzewalismy sie na sloneczku- bo tego nam bylo dostatek. Promienie sloneczne rozpieszczaly nas od rana do wieczora. Fajnie jest moc rozpoczac dzien kawka na ogrodzie, a zakonczyc kubkiem goracej herbaty. To sa te momenty, ktorych w Anglii brakuje.








Na konkretne poszywajki braklo czasu, zreszta kiedy pogoda tak bardzo rozpieszcza, to checi na szycie brak. Wtedy lykam kazdy promien slonca i staram sie nazbierac energii na pozniej.
Troszke proznowalam, jednak tak nie do konca. Uszylam kilka okraglych poduszek. Powstal tez rozowy kroliczek, prawdopodobie dla malej dziewczynki.
I przede wszystkin-co uwazam za swoj wielki sukces-odnowilam meble ogrodowe, co latwe nie bylo, gdyz deszcz zmywal mi kolejne warstwy farby, tworzac pecherze-to bylo straszne.
Ale w koncu mial byc shabby chic-smieje sie moja rodzina- wiec te wszystkie zadrapania i ubytki farby, umowilismy sie, ze sa zrobione celowo.











I to na tyle relacji z mojego niebytu w swiecie blogowym. Dziekuje serdecznie za komentarze i witam nowych zagladajacych.
Duzo slonca wszystkim.
Pola